Rozdział I - Radioactive!!

Faharrad

-Maks-
Byłeś strasznie wkurzony. Dzisiaj nic nie upolowałeś. Jak tak dalej pójdzie to nie będziesz miał za co zapłacić rachunków. Szedłeś właśnie przez las kiedy zauważyłeś jakiś biały, pudełkowaty kształt. Zacząłeś iść w jego stronę. Zdałeś sobie sprawę, że to ciężarówka. Nie jest specjalnie duża. Podszedłeś do szoferki i zauważyłeś, że kierowca i jedno pasażer nie żyją. Rany postrzałowe. Postanowiłeś zobaczyć co wieźli. Otworzyłeś pakę i oniemiałeś. Na samym środku stała nieduża skrzynka cała z metalu. Chyba z ołowiu. Na każdej ze ścianek widniał znany wszystkim symbol:
[link widoczny dla zalogowanych]

-Arnold-
Właśnie jechałeś na swoim ścigaczu z zawrotną prędkością kiedy zauważyłeś na poboczu drogi ciężarówkę. Zatrzymałeś się z piskiem opon, zsiadłeś z motoru i podszedłeś do szoferki. Kierowca i jego pasażer nie żyli. Kierowca uderzył głową w kierownice tak mocno, że pękła kość czaszki i teraz szaro-krwawa maź zalewała jego ubranie i szybę przed nim. Pasażer miał nie zapięte pasy i wyleciał przez okno. Skręcony kark. Zebrało Ci się na wymioty. Odbiegłeś szybko na bok opróżniłeś żołądek. Kiedy juz poczułeś się lepiej postanowiłeś zobaczyć co wieźli. Otworzyłeś pakę, ale wewnątrz znajdowała się tylko nieduża skrzynka z ołowiu z namalowanym na każdej ściance tak charakterystycznym znakiem:
[link widoczny dla zalogowanych]

Gambon

Wyrzucam trupy z szoferki, odpalam wóz i jadę do domu. Gdy dojeżdżam dzwonie na straż pożarną. czekam na nich gdy przyjeżdżają opowiadam jak to znalazłem.

Paulo

Zamykam drzwi od szoferki. Natychmiast dzwonię po policję i ambulans.

Faharrad

-Maks-
Dojechałeś furgonetką przed dom. Coś przykuło Twoją uwagę - zapalone światło w salonie. Byłeś pewny, że je zgasiłeś. Zauważyłeś coś jeszcze. Zza domu wystawał przód samochodu. Nie masz bryki, więc bardzo Cię to zdziwiło. Nagle ktoś zapukał w drzwi od strony pasażera. Mężczyzna z pistoletem w dłoni.
-Dzień dobry. Otwieraj towarzyszu - powiedział z radzieckim akcentem.
Masz chyba kłopoty.

-Arnold-
Po chwili przyjeżdża radiowóz policji. Przyjechał bardzo szybko - widać przejeżdżał niedaleko.
- Dzień dobry - przywitał się jeden.
- To ta ciężarówka - bardziej stwierdził niż zapytał drugi. Podszedł do Ciebie - Proszę rączki do przodu. Jest pan aresztowany pod zarzutem terroryzmu. Wszystko, co powiesz, itd. Wie pan, co mam na myśli. - Wyciąga kajdanki zza paska.
Widzisz, że opór nie ma sensu. Policjant, który się z Tobą witał trzyma Cię na muszce.

-John-
Normalny dzień w pracy. Próbowałeś się wedrzeć do komputera szefa FBI, żeby sprawdzić czy wszystkie systemy bezpieczeństwa działają poprawnie. I, ku Twojemu zdziwieniu, udało Ci się. Przypadkowo natknąłeś się na dziwnych dokument. Mówił on coś o zamachach nuklearnych na Amerykę tego roku. Nie wszystko zrozumiałeś, ale najwyraźniej właściciel komputera jest w to wmieszany. Poczułeś jak dziwna, obślizła gula pochodzi Ci od żołądka do gardła.
- Panie Smith - usłyszałeś za sobą głos. To jeden z przydupasów Helmana - aktualnego szefa FBI. - Szef prosi pana do swojego biura. Natychmiast.
No to masz przesrane.

Gambon

Wychodzę z ciężarówki.
-Dzień dobry , czemu mam otwierać mój bagażnik.
Patrzę na twarz i ewentualne uzbrojenie
rozmówcy, a tak przy okazji kto jest tu oprócz nas.

Maskal

-Nim przydupas się spostrzeże próbuję wyłączyć otwarte pliki. Wstaję i udaję się do szefa.

Paulo

Chwilę się waham po czym rzucam się na policjanta z pistoletem i staram się wytrącić mu broń. Kiedy mi się uda to powalam go i zabieram jego pistolet. Odebranym pistoletem celuję w drugiego policjanta i każę mu się nie ruszać i ewentualnie rzucić broń.

Faharrad

-Maks-
Przez lusterko widzisz jeszcze dwóch uzbrojonych w AK-74. Jednak coś Ci mówi, że to nie wszyscy.
- Nu jak to tawarzyszu? Masz coś co należy do nas - uśmiecha się. - Nie chcemy budzić sąsiadów ze snu więc oddaj nam ciężarówkę.

-Arnold-
Przywaliłeś policjantowi prosto w brzuch. Zupełnie się tego nie spodziewał i teraz leży na ziemi zwijając się z bólu. Zanim drugi się otrząsnął wytrąciłeś mu pistolet z dłoni i złapałeś go w powietrzu. Trzymasz teraz obydwu policjantów na muszce. Tylko co dalej...?

-John-
Wstajesz i idziesz w kierunku gabinetu szefa. Zaraz za Tobą idzie jego człowiek. Po drodze spotykasz swojego kumpla Toma. Kiedy podaliście sobie dłonie na powitanie poczułeś, że podaje Ci karteczkę papieru.
- To do zobaczenia Arnie - rzucił Ci na pożegnanie.
Wiesz, ze musisz zobaczyć co jest tam napisane, ale sprawę utrudnia ten przydupas za Tobą.

Maskal

-Chwilkę zapomniałem notesu z zbiórka. Powiec szefowi że zaraz przyjdę.
Udję się z stronę biórka.

Gambon

-Dobra, kluczyki są w stacyjce. Ale wiecie pomyślałem żeby razem z wami wykorzystać tę bombę. Jestem doskonałym snajperem, i oriętyję się w Warszawie i w Polsce. Mam doświadczenie w zabijaniu i trochę wiem na temat wysadzania ponieważ służyłem w wojsku. Co o tym myślicie?
Uśmiecham się.

Paulo

Mówię do policjantów:
-Ręce do góry i nie wykonywać podejrzanych ruchów bo zastrzelę!!!!
Słuchajcie, po pierwsze to nie wiem o co wam chodzi. Wykonałem swój obywatelski obowiązek i natychmiast zadzwoniłem po policję. A po drugie to czy gdybym był terrorystą to czy w ogóle dawałbym wam znak o tym co bym knuł????-
Po czym czekam na odpowiedź nadal mierząc ze zdobycznego pistoletu do dwóch policjantów i oddalam się o kilka kroków w tył żeby uniemożliwić atak z zaskoczenia przez któregokolwiek z policjantów.

Faharrad

-Maks-
Rusek dziwnie się na Ciebie popatrzył.
- Jak czort? A skąd powiec mie kochnuszki ja mam wiedzieć, żeś ty nie szpieg jaki. He? Tak nagle pracować z nami chcesz?

-Arnold-
Oddaliłeś się od policjantów. Nagle usłyszałeś za swoimi plecami śmigłowiec. Nie ciekawie. Teraz masz wątpliwości czy to co zrobiłeś to dobry pomysł. Policjanci nic nie mówią. Nagle po prawo zauważyłeś w oddali nadjeżdżające ciężarówki wojska. Teraz to już dupa całkowita.
- Nie zachowywujesz się tak jakbyś był niewinny - mówi jeden z policjantów.

-John-
Odwróciłeś się i zacząłeś iść w stronę swojego biura. Koleś który Cię prowadził nie poszedł za Tobą. Stoi wciąż w tym samym miejscu. Dochodzisz do swojego gabinetu.

Gambon

-Jak nie to nie. Dowidzenia.
Czekam aż Rusek wsiądzie do samochodu po czym wyjmuje karabin, i strzelam do najbliższego potem do reszty po kolej.

Maskal

Czytam liścik

Paulo

Szybko dokonuję oceny zdarzeń.

Faharrad

-Maks-
Cóż, plan się nie powiódł. Dwóch innych wyszło z ciemności złapało Cię od tyłu. W tym czasie ich przywódca z którym wcześniej rozmawiałeś wsiadł do szoferki.
- Zamknijcie go na pace chłopaki. Później się nim zajmiemy. A teraz jedziemy.
Ruszyliście. W ciemności nic nie widziałeś, ale słuch ci podpowiadał, że za ciężarówką jedzie inny samochód, a może dwa. Po jakiejś godzinie jazdy poczułeś jak zmienia się nawierzchnia. Wjechaliście w las. Nagle doszły do ciebie stłumione odgłosy strzałów. Ktoś ostrzelał konwój. Po zaledwie pięciu minutach zapadła cisza. Nic nie słyszysz.

-Arnold-
Nie wygląda to najlepiej. Pobiłeś dwóch policjantów, a teraz trzymasz ich na muszce i grozisz, że zabijesz. Do tego wojsko... Na prawdę nie wiem co zrobić. Mam przeczucie, że długo posiedzisz. W sumie amerykańskie więzienia nie są takie złe...

-John-
Jesteś otoczony. Uciekaj przez okno swojego pokoju. Wsiądź do czwartej z rzędu taksówki. Hasło: W Londynie pewnie pada deszcz.
Widać nie wszyscy chcą Cię zabić. To dobra wiadomość.

Maskal

chwilkę myślę po czym przenoszę najważniejsze żeczy z komputera do laptopa a następnie kasuję pozostałe i czynię resztę wedłóg wskazówek w karteczcę.

Gambon

Wyjmuje karabin i czekam aż drzwi się otworzą.

Paulo

zabezpieczam pistolet żeby nie wystrzelił, po czym uciekam szybko do motoru, wsiadam i odjeżdżam jak najszybciej na motorze.

Faharrad

-Maks-
Niestety nie masz przy sobie karabinu. Został najprawdopodobniej w szoferce. Po jakiś dziesięciu minutach ciężarówka znów ruszyła. Po następnych trzydziestu minutach usłyszałeś jak wjeżdżacie do jakiejś dużej hali. Kierowca wyłączył silnik. Znów cisza.

-Arnold-
Zabezpieczasz spluwę i wsadzasz ją sobie za pasek. Ruszasz na motorze w stronę przeciwną do wojskowych ciężarówek. Słyszysz jak za twoimi plecami ścigają Cię helikoptery.

(Mam takie pytanko. Czemu nie odpisujesz na Bramie Piekieł?)

-John-
Skopiowałeś wszystko co najpotrzebniejsze, po czym włączyłeś format dysku i zabrałeś swojego laptopa. Wyszedłeś przez okno na schody przeciwpożarowe. Szybko dobiegłeś do taksówek... czwarta z rzędu. Jesteś juz w środku, zatrzaskujesz drzwi i słyszysz pytanie:
- Ciekawe jaka jest pogoda w Londynie?
- W Londynie pewnie pada deszcz - rzuciłeś odpowiedz.
Taksówkarz odwrócił się do Ciebie. Latynos, jakieś dwadzieścia trzy lata. Krótkie czarne włosy i brązowe oczy. Przyjazna twarz.
- Miło mi pana poznać. Musieliśmy przyspieszyć pańską rekrutacje. Wszystko wyjaśni się na miejscu.